Prawie rok temu Wiola i Iza postanowiły rozpocząć swoją przygodę, jaką jest autostopowa podróż dookoła świata.

Przedstawcie się krótko, czym aktualnie się zajmujecie?

Nazywam się Wiola Gluza i pochodzę z Tomaszowa Mazowieckiego, natomiast Iza jest z Wrocławia, gdzie poznałyśmy się studiując wspólne finanse na Uniwersytecie Ekonomicznym. Aktualnie współtworzymy projekt Made My Way, czyli autostopową podróż dookoła świata.

 

Co Was zainspirowało, dlaczego autostop?

Wszystko zaczęło się od pierwszej podróży do Dubrownika. Wystartowałyśmy wspólnie w wyścigu autostopowym – Auto Stop Race. Podróż przebiegła bezproblemowo, ludzie okazali się życzliwsi niż nam się wydawało. Chciałyśmy podróżować więcej, pojechałyśmy na Bałkany, do Hiszpanii i Skandynawii. Siłą rzeczy Europa stała się zbyt mała. Przy piwie w naszym ulubionym barze zdecydowałyśmy, że chcemy pojechać dalej.

Czy podróżowanie autostopem jest niebezpieczne, zwłaszcza dla dwóch tak młodych kobiet?

Nie jest to na pewno najbezpieczniejsza forma przemieszczania się po świecie. To, że my miałyśmy tyle szczęścia i przez 30.000 kilometrów nic nam się nie stało, nie oznacza, że ktoś kto pojedzie pierwszy raz nie stanie przed zagrożeniem. Ja mimo wszystko uważam, że warto było podjąć to ryzyko. Kierowcy często, też się boją, więc tak naprawdę jest to kwestia obopólnego zaufania. Dzięki stopowaniu, jesteś w stanie zobaczyć kraj w sposób w jaki widzą go mieszkańcy.

Czy to była trudna decyzja, by ruszyć w świat, nie oglądając się za siebie?

Nie zostawiłyśmy życia, po prostu je zmieniłyśmy. Nasza podróż ma datę końcową, która co prawda przesuwa się, ale chcemy wrócić do “normalnego życia”. Mamy super rodziny i przyjaciół, więc chcemy do nich wrócić.

Czy trudno jest zacząć? Ile czasu zajęło wam planowanie podróży i zbieranie kapitału na podróż?

Pytasz czy trudno zamówić piwo w barze i zdecydować? Raczej nie. 🙂 Tak na poważnie, przygotowywałyśmy się do tego przez 1,5 roku. Zbieranie funduszy, szczepienia, wybranie odpowiedniego ubezpieczenia. Przez rok wzięłyśmy X szczepień, nie chciałyśmy zatruwać naszego organizmu “na hura” więc konsultowałyśmy wszystko z lekarzami w jakiej kolejności i które szczepienie przyjąć.

Z jaką kwotą zaczęłyście wyprawę jeśli mogę spytać?

Założyłyśmy, że dzienny koszt naszego podróżowania to 100zł  (dla 2 osób). Zaczęłyśmy z kwotą trochę ponad 8000 zł. Udało się utrzymać wydatki na poziomie 120zł, trochę przez naszą rozrzutność, a trochę przez podwyższający się kurs dolara.

Udało wam się zaoszczędzić pieniądze poprzez swoją pracę czy jeszcze ktoś wam pomagał?

To były nasze pieniądze, zarobione jeszcze w czasie studiów i w wakacje spędzone 2 lata z rzędu w Norwegii. Tak naprawdę największe koszty musiałyśmy ponieść jeszcze przed wyjazdem na ubezpieczanie, sprzęt i właśnie szczepienia.

100 zł dziennie to raczej niskobudżetowe podróżowanie, zważając na to, że ma pokryć potrzeby 2 osób, jak sobie z tym radzicie? Jak wyglądają Wasze wydatki?

Założyłyśmy sobie, że 2-3 noce w tygodniu będziemy spędzać w hostelach. Które dla przykładu kosztują od 20zł za noc w Belgradzie. 2-3 noce w domach podróżników takich jak my, którzy bezinteresownie oferują nam swoje sofy. Mamy też ze sobą namiot, który jest najczęściej naszą awaryjną opcją. Jemy w lokalnych miejscach, częściej niż w restauracjach dla zachodnich turystów. Często potwierdzającą się zasadą jest to, że jak menu jest w języku angielskim, to ceny też będą dostosowane do podróżników zarabiających w dolarach.

Jakie umiejętności są przydatne w takiej wyprawie?

Podróżowanie w ten sposób nie jest dla wszystkich, ale też nie wymaga szczególnych umiejętności. Ważna jest umiejętność korzystania z mapy, przeglądarki internetowej i tłumacza google. Bardzo pomaga otwartość, bo codziennie jesteś “zmuszany” do rozmów z obcymi. Najpierw jadąc z kierowcą, potem w dormitorium w hostelu.

Znajomość angielskiego przydaje się jeżeli podróżujemy w Europie i Azji Południowo-Wschodniej, rosyjski na Bałkanach i wszystkich postsowieckich krajach. Tam wciąż ludzie w naszym wieku są w stanie komunikować się w tym języku. Hiszpański będzie przydatny w Ameryce Centralnej i Południowej.

Gdzieś publikujecie postępy swojej podróży?

Na naszej stronie www.mademyway.pl,  a także fanpage’u na Facebooku www.facebook.com/mmw42.

 

Ile krajów udało wam się do tej pory zwiedzić?

W czasie tej wyprawy zwiedziłyśmy 12 krajów. Jeszcze przed wyjazdem udało nam się zobaczyć ponad 30.

 

 

Który z nich jak do tej pory dobrze wspominacie, a który z krajów najmniej przypadł wam do gustów? Jak postrzegacie różnice kulturowe?

Serbia, Gruzja, Wietnam – to nasze ulubione kraje. Serbów lubimy za wyważony sarkazm, Gruzinów za serdeczność i otwartość, a Wietnamczyków za to, że nie przestają się uśmiechać. Każdy z tych krajów ma ciekawą historię, no i niesamowicie dobre jedzenie.

Chiny zawiodły nas najbardziej, to był kraj od którego oczekiwałyśmy dużo. W końcu to ponad 4000 lat cywilizacji. Myślałyśmy, że zostaniemy “przytłoczone” kulturą. Tak naprawdę, niewiele z niej zostało, kilka flagowych punktów do odhaczenia, które i tak są “jako takie” i społeczeństwo, które nie jest zainteresowane swoją własną historią. Przez 5 miesięcy pobytu tam, nikt z nami nie porozmawiał o tym “czym są i były Chiny”, nie polecono nam żadnego miejsca do zwiedzenia, trudno było przeprowadzić jakąkolwiek poważniejszą rozmowę, nie tylko przez barierę językową.

 

Czy dużo razy zostałyście zaskoczone podejściem mieszkańców innych krajów? Czy miałyście jakieś ciekawe przygody podczas podróżowania?

W Wietnamie, nie możemy się napatrzeć na ruch uliczny. Cztery osoby na jednym skuterze, nic dziwnego, skuter z krową przymocowaną do bagażnika, normalne. Ostatnio zdziwił mnie mężczyzna przewożący trumnę. Przygody w czasie podróżowania się zdarzają, odwiedziłyśmy rosyjski kosmodrom, wylądowałyśmy na kazachskim komisariacie, policjanci pomagali nam też stopować albo znaleźć nocleg tuż przed Chińskim Nowym Rokiem.

 

Ciężko znaleźć pracę za granicą podczas podróży?

My szukałyśmy pracy tylko w Chinach. Jeżeli mówisz płynnie po angielsku, nie będziesz miał problemów, żeby znaleźć tam pracę jako nauczyciel języka angielskiego. Niestety nie wiem zbyt wiele o innych krajach.

 

Jak to wygląda z krajami, gdzie potrzebne są dodatkowe dokumenty takie jak wiza?

Tylko jedną wizę zorganizowałyśmy przed wyjazdem, wizę do USA. Nie licząc podróży do stolicy, zajęło nam to 5 minut. Pozostałe wizy organizowałyśmy “w drodze”. O wizę do Turcji  aplikuje się online. Do Ambasady Azerbejdżanu i Kazachstanu musiałyśmy się pofatygować osobiście, ale nie było żadnych problemów. Najtrudniejsza do zdobycia była wiza do Chin dlatego, że chciałyśmy zostać tam dłużej niż typowy turysta.

 

Jakie plany na przyszłość?

Wciąż jesteśmy w podróży, aktualnie w Wietnamie. Planujemy poruszać się na południe przez Kambodżę, Malezję, Indonezję w stronę Australii. Przed powrotem chcemy też zobaczyć Amerykę Centralną i Północną.

 

Czy zamierzacie powtórzyć wyprawę?

Na pewno nie przestaniemy podróżować, ale raczej nie wyjedziemy na tak długi okres czasu z Europy.

 

 

Co poradziłybyście ludziom, którzy bardzo chętnie wyruszyliby w podobną podróż?

Nie wiem czy jesteśmy odpowiednimi osobami do udzielania rad. Pewnie, większość rodziców naszych znajomych nie chce byśmy udzielały rad ich dzieciom. 🙂 Ale jeśli ktoś ma do nas pytania dotyczące stopowania albo poszczególnych krajów, zawsze można się z nami skontaktować poprzez Facebooka.

 

Czy jest coś wartego pokazania w Tomaszowie ludziom, z innych stron świata?

Gdy zapraszam swoich znajomych do Tomaszowa Mazowieckiego najczęściej zabieram ich w 3 miejsca. Nad Zalew Sulejowski, do Grot Nagórzyckich i bunkrów w Konewce.

Największe wrażenie robi bunkier, chociaż uważam, że sposób przedstawienia tam informacji i eksponatów jest jak z przestarzałego muzeum. Nowoczesne infografiki o historii tego miejsca byłyby bardziej przystępne zarówno dla dorosłych jak i dzieci.

Zalew Sulejowski jest zazwyczaj zaskoczeniem dla moich znajomych, ponieważ jest większy niż im się wydawało. Co jest tylko na plus, zarówno imprezowi głośni studenci jak i rodziny z dziećmi mogą korzystać z niego bez wchodzenia sobie w drogę.

Do odnowionych Grot Nagórzyckich dotarłam dopiero kilka miesięcy temu, zadziwiło mnie to, że pomimo tego, że trasa jest krótka, to przewodniczka była w stanie opowiedzieć interesującą legendę. Super sprawa, zwłaszcza dla dzieci, których wycieczka nie znuży, a legenda o Zbóju Madeju na pewno zostanie w pamięci.

 

Artykuł napisany dla portalu nasztomaszow.pl